Po dość wyczerpującym marszu, oddział w końcu dotarł do Mountwood gdzie miał stawić się w siedzibie Partyzantów. Nie musiał nawet jednak tam kroczyć - Wąsacz złapał ich na punkcie kontrolnym niedaleko kościoła.
-Sikor, masz zadanie -podbił do oficera od razu gdy go ujrzał.
-Ku*wa -mruknął dość niezadowolony.
-Ze Szczupakiem i Cynglem musicie czym prędzej zabezpieczyć ratusz i rynek. Obecnie większość sił rodziny prawdopodobnie siedzi na wieży i mamy ich na pod obserwacją. Zgłoś się na froncie do Cyngla -dodał już na zakończenie. -Siedzi tam już sporo, więc wie jak wygląda sytuacja. Pytania? Nie to świetnie -powiedział i ruszył niemal biegiem w stronę kwatery głównej.
-No to w drogę panowie -rzucił Sikor, który przewodził ekipą.
-Bez Ślepego i Gagarina to nie robota -jak zwykle udzielił się Leszek.
Droga do rynku wiodła niemalże cały czas prostą drogą. Niestety sam rynek był dość zawiły i wokół niego było mnóstwo bram oraz wąskich uliczek. Niektóre były zawalone przez gruzowiska, a inne nie. Głównym punktem obrony w tym miejscu był stary budynek banku, którego mocne ściany dzielnie chronią jego lokatorów. Wkrótce oddział Partyzantów dotarł tam.
-Sikor? -zdziwił się Szczupak.
-Nie zaj*bali Cię? -uśmiechnął się krzywo Cyngiel.
-Mów jak wygląda sytuacja -rzucił przybyły Starszyna do Cyngla.
-No w ratuszu jest jeden KM od południa i południowego wschodu, a od zachodu i wschodu stanowiska KMów w kamienicach chronią boki budynku -poinformował kumpla o sytuacji.
-KMy po bokach można usunąć i ostrzelać później ratusz po bokach. Wystarczy przejść bocznymi uliczkami i bramami -mruknął Szczupak spokojnie.
-To takie oczywiste -jęknął Cyngiel. -Puknij się, wejdziesz w bramę i Ci automat dupsko przewentyluje -skwitował oficera. -Poleciłem snajperowi, by obadał jakoś sytuacje i rozpoznał siły wroga, potrzebujemy jakiś danych statystycznych, aczkolwiek nie wiem na ile to się zda.
-Ty lepiej powiedz jaki masz plan -odpowiedział Sikor.
-Szczupak najpierw ostrzela najpierw jedno, a później drugie stanowisko KMu, które zaatakują kolejno nasze oddziały. Później ostrzelamy trochę ratusz, którego miałem zamiar potraktować koktajlami mołotowa. Aha - w rejon akcji najlepiej by było przejść kanałami. Rodzina raczej brzydzi się tego sposobu walki, ale tak uzyskamy piorunujący efekt zaskoczenia w połączeniu ze sporą ilością broni maszynowej. Łiii! -rzucił naprawdę entuzjastycznie podchodząc do radiooperatora. -Obserwator, jakieś informacje? -zapytał do słuchawki.
//Obserwator jest ulokowany na dachu budynku i ma wgląd na ratusz oraz otaczające go po bokach kamienice.